W ruch wprawia ją serce. Ma ono wielkość pięści, waży 300–500 gramów i wykonuje pracę tytana. Kurczy się i rozkurcza około 70 razy w ciągu minuty, pompując do tętnic około 5 litrów krwi. Oznacza to, że po siedemdziesięciu latach ma za sobą trzy miliardy skurczów. Pompuje przy tym krew do tętnic, żył i naczyń włosowatych. Ciśnienie informuje nas o sile, jaką wywiera ona na ich ściany.
Na słupku rtęci
Zgodnie z najnowszymi zaleceniami WHO i Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego wartość ciśnienia w skurczu serca (górne) nie powinna przekraczać 120 mmHg, a rozkurczowego (dolne) 80 mmHg. Nadciśnienie pierwszego stopnia jest wtedy, gdy przekroczy ono wartość 140/90. Wyższe niż 160/100 oznacza zaawansowaną chorobę. Nadciśnienie dotyka 20% Polaków, a dalsze kilka jest zagrożonych jego rozwojem. Blisko 35% z nich nie wie o swojej dolegliwości, a tylko 12% jest leczonych prawidłowo. Nadciśnienie określa się jako „cichego zabójcę”, bo niszczy naczynia krwionośne podstępnie. Zanim poczujemy dolegliwości, ściany naczyń są już mocno zużyte napierającą na nie falą krwi. Odkłada się na nich cholesterol. Złogi jego złej frakcji (LDL) wywołują niebezpieczne zmiany miażdżycowe, prowadzące do twardnienia tętnic i zmniejszenia ich średnicy. W zwężonych naczyniach krew płynie wolniej, staje się bardziej lepka, gęsta i szybciej krzepnie. Prowadzi to do zakrzepów, które mogą powodować zawał serca lub udar mózgu. Przyjmuje się, że podwyższone ciśnienie podwaja ryzyko choroby wieńcowej, niewydolności krążenia lub niedrożności tętnic kończyn dolnych. Wywołuje również ostrą niewydolność nerek, gdyż obciąża je dodatkową pracą. Może też uszkadzać naczynia włosowate siatkówki oka, prowadząc do upośledzenia widzenia, a nawet utraty wzroku.
Geny i emocje
Gdyby pacjenci mierzyli ciśnienie w gabinecie lekarskim lub domu, można byłoby wcześniej dowiedzieć się o ryzyku choroby i podjąć kroki zaradcze. Pomiar ciśnienia jest chyba najprostszym badaniem, jakie wprowadzono do medycyny i jednocześnie najstarszym, do tej pory cenionym przez lekarzy. Tradycyjny aparat do dziś składa się z rurki z rtęcią, gumowego mankietu z przewodem łączącym oraz słuchawek lekarskich. Oczywiście można też zaopatrzyć się w nowoczesne aparaty elektroniczne, które bardzo ułatwiają samodzielne wykonanie pomiarów. Lekarze zachęcają wszystkich do regularnych badań, tym bardziej, że osoba po 30. roku życia, która nie leczy nadciśnienia osiągającego wartość 150/100 mmHg, przeciętnie żyje o 16 lat krócej. O prawidłowe ciśnienie powinny zadbać osoby, u których w rodzinach były przypadki zawału serca, udaru czy choroby wieńcowej. Lekarze twierdzą, że 50% wartości ciśnienia wywołują czynniki genetyczne. Problemy z nim mają też częściej osoby, które łatwo ulegają emocjom i nie potrafią opanować stresów dnia codziennego. Nie radzą sobie z klęską, ani z sukcesem, źle adaptują się do zmian, które przynosi im życie.
Nowe terapie
W Polsce jest dostępnych ponad 50 leków obniżających ciśnienie. Terapia stała się też dużo łatwiejsza niż kiedyś, gdyż współczesne medykamenty zawierają substancje o przedłużonym działaniu (można je przyjmować np. raz na dobę). W ostatnich latach dynamiczny rozwój matematyki, fizyki i techniki (zwłaszcza elektroniki) spowodował intensywne poszukiwania nowych sposobów terapii i wykorzystywanie do jej celów tzw. medycyny fizykalnej. Nowatorskie technologie przyczyniły się do szerszego wykorzystania leczniczych właściwości zmiennych pól magnetycznych. Urządzeniem, dzięki któremu możemy stosować magnetoterapię całego ciała lub wybranych jego częśc, jest Viofor JPS. Generuje on zmienne pola magnetyczne, które powodują w organizmie procesy podobne do tych, jakie powstają podczas wysiłku fizycznego, czyli wspomagające odnowę biologiczną. Wzbudza siły elektromotoryczne tak dobrane, aby zdolne były utrzymać w organizmie stan homeostazy, czyli samoregulacji ważnych mechanizmów, np. kontroli ciśnienia, częstości pracy serca, wydzielania hormonów czy cukru. Efektem pracy Vioforu jest intensyfikacja procesów oddychania tkankowego, lepsze utlenowanie krwi i poprawa krążenia.
Oczywiście magnetoterapia czy magnetostymulacja nie może zastąpić leczenia podstawowego, ale wytrwałym bardzo pomaga, również w walce z nadciśnieniem. Tadeusz Pietrzyński (lat 65) pisze: żona cierpiała na nadciśnienie, niewydolność serca, cholesterol przekraczał 400 mg/dl (norma 200). Zażywała dużo drogich leków, co doprowadziło do uczulenia na środki farmakologiczne. Po terapii Vioforem dolegliwości ustąpiły w 95%. Wiesław Ziachowicz (lat 65), który cierpiał na nadciśnienie tętnicze i chorobę niedokrwienną serca, serdecznie poleca Viofor, który stał się przyjacielem domu i pomógł mu powrócić do zdrowego życia. Kazimierz Pańczyk (lat 59) stwierdza, że pierwszym zaobserwowanym efektem Vioforu było natychmiastowe zmniejszenie się nadciśnienia i możliwość ograniczenia leków. Może wsłuchując się w głosy Czytelników warto wspomóc leczenie metodami, które dotychczas nie były dostatecznie wykorzystane?